Wprowadzenie

Niniejsza praca została zainspirowana wywiadem z siostrami urodzonymi i mieszkającymi w Sopocie Panią Urszulą Nicoleizig, oraz Panią Marią Garsztką. Przedstawione zostaną fakty z życia Sopocian w latach 1945-1948, a także historie poświęcone wyżej wymienionym Paniom, których życiorysy przybliżyły wydarzenia minionego wieku i pozwalają zrozumieć teraźniejszość.

Dzieciństwo, a w tle wojna...

Pani Urszula urodziła się w Sopocie, natomiast jej siostra, starsza o trzy lata - Maria w Gdańsku-Wrzeszczu. Mieszkały przy ulicy Malczewskiego, ojciec pracował przy kolei do roku 1939. Rok po wybuchu II wojny światowej został przewieziony do obozu Stutthof. Siostrom nie było dane cieszyć się dzieciństwem, w 1940 roku zostały wywiezione do niemieckiego obozu pracy, jednak przedtem znajdowały się wraz z rodziną w obozie przejściowym w Prabutach. Dzisiaj po tym obozie nie ma śladu, wybudowano tam szpital. Siostry posiadają straszne wspomnienia z tego obozu, strasznie się bały. Dzieci były zamykane, gdy dorośli pracowali. Panowała przerażająca atmosfera, rodzice z trudem kontaktowali się z własnymi dziećmi. To był ciężki czas dla wszystkich dotkniętych w podobny sposób ludzi, którzy nie byli niczemu winni.

Znaczenie historii

Pani Maria i pani Urszula przywiązują ogromną wagę do historii, ubolewają nad tym, iż młodzi ludzie wykazują coraz mniejsze zainteresowanie tym, co wydarzyło się w przeszłości. Ludzie gonią za karierą, nie myśląc o osobach, które mają za sobą bardzo ciężkie doświadczenia. Same podręczniki to stanowczo za mało, wielką radość sprawiłoby naszym bohaterkom, jeśli młodzież zaczęłaby rozmawiać z ludźmi takimi jak one, aby przekazywać wiedzę o historii, takiej jaką przeżyły na własnej skórze, którą widziały na własne oczy.

Odwaga i patriotyzm

Niemcy przeprowadzali akcję wysiedleńczą. Ludzie byli zsyłani do obozów pracy, warunkiem ratującym od przesiedlenia było podpisanie volkslisty. Taką możliwość otrzymał ojciec pani Marii i pani Urszuli, jednakże nie uczynił tego. Człowiek ten wykazał się wielkim patriotyzmem i odwagą aby jego rodzina nie podlegała niemieckiemu prawu. W oczach bliskich był bohaterem. Czyn tego rodzaju to rzadkość i zasługuje na uznanie. Dzieci nazywały swego ojca ,,wyzbowicielem”, bowiem był on członkiem Związku Bojowników o Wolność i Demokrację. Niewielu ludzi byłoby w stanie przyjąć taką postawę, trzeba być niecodziennie honorowym i dzielnym człowiekiem, aby przeciwstawić się czemuś tak strasznemu i bezwzględnemu jak represje zaborców.

Brak uznania i wyśmianie

Obie Panie jako córki zbowidowca, po śmierci ojca domagały się wsparcia, które im się należało. Prośba spotkała się z wyśmianiem przez ówczesnego pracownika. Stwierdził on, iż panie nie mają nic wspólnego z tą organizacją i nie mają do niczego praw. Wszystko co posiadają te kobiety jest owocem ich własnej pracy.

Co mam z życia?

Ostatnimi czasy panią Marię naszła refleksja na temat życia, zastanawia się, co tak naprawdę z niego posiada. Dzieciństwa nie było, wojna je zabrała. Dziś pani Maria ma 81 lat i doskonale wie, że straconych lat już nie odzyska. Oczywiście zyskała doświadczenia, którymi może się dziś z nami podzielić.

Sopot kiedyś i dziś, lata 1945-48

Po wojnie nastąpił czas powrotu do domu. Spartańskie warunki odcisnęły na rodzinie naszych bohaterek okropne piętno, ich dwuletnia siostra nie przeżyła drogi do domu, umarła z wycieńczenia.

Powrót do Polski nie spełnił oczekiwań wysiedlonych mieszkańców. Nie było do czego wracać. Sopot był przez bardzo długi czas odbudowywany, w międzyczasie organizowano liczne zbiórki i wydarzenia na rzecz miasta. Zniszczone były zabytki, zmieniono budownictwo. Siostry twierdzą, iż dzisiejsza architektura jest stanowczo zbyt nowoczesna i zupełnie nie pasuje do tej ówczesnej. Dziś brakuje porządku, na ulicach jest wielu bezdomnych, to poważny problem. Panuje znieczulica ze strony innych na ludzkie nieszczęścia, kiedyś było inaczej- ten bogaty powinien oddać trochę temu biednemu.

Skandaliczne jest to, iż po wojnie rodzina nie otrzymała żadnego odszkodowania. Rodzina zamieszkała w dwupokojowym mieszkaniu, przy siedmiorgu dzieci panował duży ścisk, ponadto musieli dzielić je z kobietą, która też miała dziecko. Panowała bieda, matka pani Marii i pani Urszuli nie pracowała, rodzina ledwo wiązała koniec z końcem. Siostry grabiły liście na cmentarzu, aby zarobić dla siebie jakieś drobne pieniądze na materiał, z którego mogły później uszyć sobie ubrania. Pieniędzy było tak mało, że w sklepie, który znajdował się na Malczewskiego mogli kupić ledwie deko kawy . W pobliżu znajdował się rzeźnik i mleczarnia. Produktów w sklepach było niewiele. Trudno było kupić coś konkretnego.

Komunikacja miejska uległa dużej zmianie, zlikwidowana została linia tramwajowa, Panie ubolewają także nad likwidacją autobusu 101 na linii Gdańsk-Sopot-Gdynia.

Pani Maria i jej siostra poruszyły także temat zachowania czystości i porządku w mieście, uważają, że można zrobić w tym kierunku nieco więcej.

Rozmowy z ludźmi posiadającymi taki życiorys jak nasze bohaterki, dla nas – osób zbyt młodych – to ważna lekcja, aby móc przeżyć to co pani Maria i pani Urszula.

Znana osobistość

Józef Uller był znanym działaczem Polonii w Wolnym Mieście Gdańsku, był niezwykle zaangażowany w różnych organizacjach społecznych, współpracował m.in. z Antonim Abrahamem. Został odznaczony Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski. Bohaterki wywiadu miały okazję poznać Józefa Ullera osobiście.

Życie towarzyskie i czas wolny

Powrót do normalnego życia w powojennym kraju nie był łatwy, nasze bohaterki były bardzo młode kiedy je wywieziono, dlatego miały dużo zaległości w nauce. Uczęszczały na komplety uzupełniające, co zabierało im mnóstwo czasu. Kiedy można było pozwolić sobie na odpoczynek siostry najchętniej przebywały wraz z rodziną na plaży, jednakże to nie jedyna odskocznia od obowiązków. Pani Urszula udzielała się w harcerstwie, bardzo mile wspomina ten czas. Siostry zawsze były chętne do pomocy innym, i robią to do dnia dzisiejszego. Ceniły sobie rodzinną atmosferę, ale nie brakowało spotkań z przyjaciółmi na prywatkach. Młodzież w tamtych czasach potrafiła znaleźć sobie mnogą ilość gier i zabaw dla miłego spędzenia czasu.

Zabawna historia...

Kiedy Polska pogrążona była w głębokiej komunie kolejki po mięso nikogo nie dziwiły. Pani Maria chciała kupić schab na swoje urodziny, zmuszona była stać na Alei Niepodległości kilkanaście godzin przed rzeźnikiem, spotkała tam swoją sąsiadkę , której powiedziała o swoich planach. Nadszedł moment otwarcia rzeźnika, niestety Pani Maria zemdlała ze zmęczenia, a kiedy obudziła się zobaczyła swą sąsiadkę która trzymała obok schab, odczuła podwójną radość ze zdobycia mięsa dzięki temu zdarzeniu. Dzisiaj taka sytuacja nie mogłaby mieć miejsca.

1.Czy mieszkają Panie w Sopocie od urodzenia?

-Tak mieszkamy, z pięcioletnią przerwą spowodowaną pobytem w obozach.

 

2.Czy zmieniło się coś przez te lata?

-Owszem zmieniło się mnóstwo rzeczy; komunikacja, nowe budynki, kultura

 

3.Co najbardziej Panie zapamiętały z okresu 1945/48 ?

- To był trudny okres, było nam bardzo ciężko, panowała bieda.

 

4.Czy była Panie w obozie pracy ?

- Tak byłyśmy w obozie przejściowym w Prabutach, oraz niemieckim obozie pracy w Demminie.

 

5.Były Panie w Sopocie gdy wkroczyły do niego wojska radzieckie ? - Nie ponieważ w tym czasie byłyśmy w obozie, powróciłyśmy po wyzwoleniu.

 

6.Jak to się stało, że przewieźli Panie do obozu pracy?-

Stało się tak, ponieważ nasz ojciec nie chciał podpisać volkslisty.

 

7.Jak młodzi ludzie spędzali czas w Sopocie ? . - Zawsze ceniłyśmy sobie czas spędzany w rodzinnym gronie, jednak odbywało się wiele prywatek z przyjaciółmi.

 

8.Na jakiej ulicy mieszkały Panie w tych czasach ?

- Mieszkałyśmy na ulicy Malczewskiego, po wyzwoleniu przez Związek Radziecki ulica nazywała się al.Stalina.

 

9.Jak mówiono na monciak w czasie wojny?

- Zeichstrashe, to była droga przez monciak.

 

10. Na długo były Panie w obozie pracy ?

- Byłyśmy w obozie przez pięć ciężkich lat, zmuszano do wykonywania trudnych prac.

 

11. Co Panie czuły, gdy dowiedziały się panie, o wysłaniu do obozu pracy ?

- Wielki strach i oszołomienie, niepewność o jutro, którego mogło nie być.

 

12. Jak Panie wspominają okres od 1945 do 1948 ?

- To był ciężki czas, panowała bieda, mieliśmy trudne warunki mieszkalne. Dziewięć osób w dwóch pokojach.

 

13. Czy Sopot był tak popularny jak w dzisiejszych czasach ?

- Owszem Sopot zawsze był popularny ze względu na kasyna i miejsca wypoczynkowe, turyści chętnie przyjeżdżali.

 

14. Czy po wkroczeniu wojsk radzieckich i zakończeniu wojen, miasto zostało szybko odbudowane ?

- Stopniowo na miejscach zniszczonych budynków pojawiały się nowe

 

15. Czy już wtedy Sopot był kurortem ?

- Sopot od zawsze był miastem kurortowym; kasyna, piękno, czystość. Porównując Sopot z tamtych czasów z pewnością stawiano nacisk na schludność, bardzo o to dbano.

 

16. Czy udało się Paniom poznać jakąś sławną osobę, która była w tamtych czasach w Sopocie ?

- Poznałyśmy Józefa Ullera

     

    17. Czy utrzymują Panie kontakt z osobami, które znała w tamtych czasach ? -Oczywiście przyjaźnie zawarte po wojnie trwają do dzisiejszego dnia.

     

    18. Czy obecnie są Panie działaczkami społecznymi?

      - Działamy wspólnie z Gwiazdą Morza, Akcją Katolicką, staramy się pomagać potrzebującym, ponieważ zdajemy sobie sprawę z tego czym jest bieda.

         

        Pani Urszula i Pani Maria najchętniej wymazałyby ze swojej pamięci wszystkie przykre chwile, które przeżyły w swoim życiu. Mowa tu przede wszystkim o latach II wojny oraz po jej zakończeniu. Nie przestają jednak dbać o dobro ogółu i starają się jak najwięcej korzystać ze swoich doświadczeń. Te kobiety zasługują na wielki szacunek, i uznanie, a to wiele dla nich znaczy. Do dzisiejszego dnia Panie udzielają się społecznie m.in. w Kościele parafii pod wezwaniem Najświętszego Serca Pana Jezusa oraz Kościele NMP Wniebowziętej- Gwiazda Morza. Nasze bohaterki są wrażliwe na ludzką krzywdę. Doskonale wiedzą co oznacza ubóstwo, dlatego stale pomagają potrzebującym.

        Zaangażowanie w działalność charytatywną to piękny gest w czasach tak ubogich w życzliwość dla innych. Młodzi ludzie potrzebują takich wzorców osobowych, aby móc kształtować solidarne społeczeństwo. Naszym obowiązkiem jest zadbać o pamięć i uznanie dla ludzi takich jak Pani Maria i Pani Urszula.

        *Praca konkursowa – Anna Rakowska III Liceum Ogólnokształcące im. Agnieszki Osieckiej w Sopocie